Foto: Sculptresse by Panache, model Chi Chi.

Plus size czy perfect size?

Tekst: Katarzyna Sałata

Miejsce akcji – przymierzalnia stoiska bieliźnianego w Domach Towarowych Centrum, Łódź. Czas akcji – lato 1989 roku. Bohaterowie, a raczej bohaterka – nastolatka z wybujałym biustem, który wielkością zaskoczył ją samą i rodzinę. Poszukiwany – biustonosz. Po przymierzeniu czarnego minimajzera, który z biustu zrobił dwa naleśniki, dziewczyna wraca zapłakana do domu. W polskich sklepach największy rozmiar to 85 C, w który biust nastolatki ani myśli się zmieścić. Nastolatka marzy o operacyjnym zmniejszeniu biustu. Dwadzieścia pięć lat później. Nastolatka zmieniła się w kobietę w wieku czterdzieści plus. Biust przybrał na wielkości w wyniku hormonów, wieku i wagi. To mogłaby być historia wielu kobiet, ale jest moja. Nie żałuję żadnego stanika źle dopasowanego. Doprowadziły mnie do punktu, w którym zajęłam się brafittingiem. Prywatnie i zawodowo. I mogę wspierać kobiety w świadomej akceptacji ciała.

WSTYDLIWY TEMAT

Z potrójnej perspektywy – brafitterki, kobiety krągłej i z dużym biustem – świat bieliźniany wygląda mniej różowo, niż wydawałaby się na to wskazywać stale rozszerzająca się oferta rozmiarowa marek. Przede wszystkim nadal brakuje miejsc, w których dostrzeżemy regał z dobrze widoczną bielizną w  większych rozmiarach. Rzadkością jest czytelny podział asortymentu na kategorie rozmiarowe, choć klientkom znacznie ułatwiłoby to ich znalezienie. Zdaniem wielu sklepów, trudniej jest tę bieliznę atrakcyjnie wyeksponować, bo biustonosze z miseczkami powyżej G czy H – o dużych obwodach – często nie mieszczą się na wieszaku, a miękkie miseczki źle się układają. W salonach manekiny są szczupłe, a w związku z tym również bielizna na nich pokazywana jest w mniejszych rozmiarach. Jakie są konsekwencje sprzedażowe? Klientka często dochodzi do wniosku, że ma nietypową wielkość biustu i nabiera przekonania, że jej ciało jest „niedopasowane”. Dlaczego? Bielizna to sfera intymna, a dla kobiet o większych gabarytach pytanie o wymiary bywa krępujące. Wstydliwość, nie tylko u kobiet grubszych, ale też z zaniżoną samooceną, wynika m.in. z lęku przed oceną zewnętrzną. Dlatego tak ważne jest stworzenie bezpiecznego i empatycznego kontaktu z każdą klientką podczas brafittingu.

ROZMIAROWE TABU

Marka Kris Line jako jedna z pierwszych w Polsce zdecydowała się prezentować bieliznę w większych zakresach obwodowych na modelce o pełniejszych kształtach. Na zdjęciu kolekcja na wiosnę 2014/2015.

Marka Kris Line jako jedna z pierwszych w Polsce zdecydowała się prezentować bieliznę w większych zakresach obwodowych na modelce o pełniejszych kształtach. Na zdjęciu kolekcja na wiosnę 2014/2015.

Prowadzę szkolenie brafittingowe w sklepie z bielizną. Zaczynam od siebie: dziewczyny, jak myślicie, jaki noszę rozmiar biustonosza? Krępujące milczenie się przedłuża. Podpowiadam – jeśli mamy bieliznę do miseczki K i L, to z pewnością są kobiety, które jej potrzebują. Po chwili nieśmiały głos odpowiada – G? Zawstydzenie – bywa, że dotyka w takim samym stopniu klientki, jak i personel. Przenosi się na proces dopasowania bielizny i zaburza komunikację. Pomimo boomu na brafitting, kampanii medialnych, aktywności marek, problem tkwi u podstaw. Często widzę zdziwienie w oczach personelu, kiedy podaję swój rozmiar 80 J (80 H w markach brytyjskich). Zazwyczaj jest on zaniżany z powodu oceny rozmiaru biustu bez mierzenia obwodów, lęku przed aktywną pomocą podczas dopasowania bielizny w przymierzalni. Co to oznacza? Klientka, widząc wycofanie personelu z kontaktu, również zdystansuje się w rozmowie. W konsekwencji zrezygnuje z zakupów. Inny scenariusz – bez pomocy personelu dokona ponownie zakupu bielizny w złym rozmiarze. A to przecież przede wszystkim kobiety z większym biustem mają problem w znalezieniu dla siebie bielizny, a jednocześnie są zmobilizowane do wydania na nią większej kwoty. Dawna dyskryminacja wynikająca z braku odpowiedniej oferty rozmiarowej zamieniła się w dezorientację w pracy z asortymentem dostępnych na rynku produktów dla kobiet o większych rozmiarach. Ocena na oko nadal jest bardzo częsta. Notorycznie zdarza się podawanie staników z za małymi miseczkami i za luźnych w obwodzie pod biustem oraz pozostawianie klientki bez pomocy. Tymczasem brafitting znacznie ułatwia pracę personelowi, szczególnie wtedy, kiedy uznawany jest za standard.

 

KTO TWORZY ZASADY?

Brafitting to prawidłowe dopasowanie bielizny. W 2005 roku do Polski wchodzą brytyjskie marki – Panache, Cleo, Masquarade (dystrybutor So Chic!), a także Freya, Fantasie, Fauve (dystrybutor B.Style, obecnie Eveden Limited Polska). Proponują one sklepom bieliznę w rozmiarach od 65 D do 85 K, a także nowe zasady doboru biustonoszy. Polskie marki, takie jak Kris Line, Gorsenia, Avocado, Comexim czy Dalia, rozwijają coraz bardziej asortyment większych rozmiarów. Tak zaczyna się moja, i wielu innych kobiet, przygoda z brafittingiem. Obecnie liczba marek, które proponują szeroki zakres rozmiarów, jest coraz większa, co stwarza kobietom szansę na dopasowanie bielizny niezależnie od kształtu sylwetki. W 2010 roku Szwedka Rebecka Silvekroone fotografuje w dziale bielizny sklepu Åhléns manekiny. Dlaczego? Sylwetki w rozmiarze 42 o szerszych biodrach, krągłych biodrach i piersiach tak jej się podobają, że umieszcza je na swoim blogu. Różnią się zdecydowanie od nadmiernie szczupłych manekinów w rozmiarze „zero”, czyli 34, które najczęściej widzimy w sklepach. Ale dopiero w marcu 2013 roku, kiedy zdjęcia zostają opublikowane przez organizację Womens Right News na ich profilu facebookowym i w ciągu kilku godzin lajkuje je ponad 600 000 osób, sprawa nabiera rozgłosu. Wiadomość o manekinach podają największe agencje prasowe, telewizje i kanały informacyjne. W dowód poparcia dla nowych standardów piękna aż 280 000 osób udostępnia zdjęcie manekinów na swoim profilu (zdjęcia manekinów publikowaliśmy w letnim wydaniu „Modnej Bielizny” nr 3/2014, „Salon bielizny szyty na miarę” cz. 3). O co ten cały zgiełk? – zapytacie. O dwadzieścia centymetrów więcej w wymiarach manekinów ze sklepu Åhléns i tradycyjnego manekina sklepowego.

Porównajcie: Åhléns manekin – rozmiar 42: 178 cm wzrostu, 110 cm w biuście, 85 cm w talii i 115 cm w biodrach. Tradycyjny manekin sklepowy: 179 cm wzrostu, 87 cm w biuście, 65 cm w talii, 95 cm w biodrach. Do którego bliżej przeciętnej kobiecie?

KRĄGŁA REWOLUCJA

W sesji do jesiennej kolekcji marki Elomi (dystrybutor Eveden Limited Polska) występuje Denise Bidot. Modelka w rozmiarze 44, która zastąpiła w tym sezonie znaną amerykańską modelkę Ashley Graham.

W sesji do jesiennej kolekcji marki Elomi (dystrybutor Eveden Limited Polska) występuje Denise Bidot. Modelka w rozmiarze 44, która zastąpiła w tym sezonie znaną amerykańską modelkę Ashley Graham.

Jak to jest z tymi rozmiarami? Czy 34 obowiązuje już globalnie, a wszystkie powyżej to patologia? – pyta Joanna Bojańczyk w felietonie „Wielkie rzeczy” w lipcowym wydaniu magazynu „Twój Styl” (7/2014). Rozmiar zero. Rozmiar plus size. Czyli właściwie o jakim rozmiarze myślimy, używając tego pojęcia? Czy jesteśmy świadomi, w jaki sposób wpływa to na psychikę kobiet? Początkowy entuzjazm wynikający z faktu pojawienia się bardziej kobiecych sylwetek na wybiegach i sesjach mody zasłonił ten problem. Przyznaję, że sama również używałam tego określenia dla opisania zjawiska przerwania monopolizacji modelek w rozmiarze zero w mediach i branży fashion. Dostrzeżenie nowych kontekstów zmotywowało mnie do powtórnego przyjrzenia się problemowi. Największy nacisk czuję ze strony społeczeństwa i mediów. To one podpięły mi łatkę modelki plus size. Ale czym właściwie jest plus size? – pyta Crystal Renn, australijska modelka. Zaczynała karierę w rozmiarze zero, czyli 34. Wiek: 15 lat. Dzienna dawka kalorii: 600 kcal. Sport: do 8 godzin dziennie. Bilans: anoreksja i bulimia. Po latach walki z chorobą pisze w 2009 roku książkę „Hungry”. Choć to właśnie krągła figura modelki przynosi jej największą sławę, kilkakrotnie zmienia wagę, drastycznie się odchudzając. Obecnie ponownie nosi rozmiar 36. Co zrobić, aby rozmiar zero przestał być normą? Początkowo wydawało się, że 2011 rok będzie przełomem, kiedy na okładce włoskiego wydania magazynu „Vogue” pozowały modelki określane mianem plus size: Tara Lynn, Candice Huffine i Robyn Lawley. To ostatnie nazwisko powraca w roku 2013 w kontekście sesji bieliźniarskiej dla marki Chantelle. Rewolucja. Nowy kanon piękna. Rzeczywiście, tylko dlaczego rozmiar 40/42 nazywany jest przez media i społeczeństwo plus size?

 

Brytyjska marka Sculptresse (dystrybutor So Chic!) funkcjonuje na rynku od 2012 roku. Oferuje bieliznę w rozmiarze od miseczki D do J, w obwodach pod biustem od 80 cm do 105 cm. Jesienną kolekcję reklamuje Ivana Ilicova. Rozmiar biustonosza 36 F (80 F), rozmiar majtek 14 (44).

Brytyjska marka Sculptresse (dystrybutor So Chic!) funkcjonuje na rynku od 2012 roku. Oferuje bieliznę w rozmiarze od miseczki D do J, w obwodach pod biustem od 80 cm do 105 cm. Jesienną kolekcję reklamuje Ivana Ilicova. Rozmiar biustonosza 36 F (80 F), rozmiar majtek 14 (44).

Wymiary Robyn Lawley: wzrost 183 cm, biust 91 cm, talia 79 cm, biodra 108 cm. Waga 76 kg. Sama Robyn tak komentuje sytuację: Wolałabym, żeby mówiono o nas po prostu modelki, a nie modelki plus size. Jeśli już, to te chude powinny być nazywane minus size – mówi w rozmowie z magazynem „Guardian”.

ROZMIAR ROZMIAROWI NIERÓWNY

Pojęcie „weightism” opisuje dyskryminację kobiet ze względu na wagę. W Kanadzie w 2013 roku powstał projekt „A Perfect 14”, który ma temu zopobiegać. Główną i najważniejszą jego cześcią jest film, którego tytuł w polskim tłumaczeniu mógłby brzmieć „Doskonała w rozmiarze 14”. Przy czym rozmiar 14 – odpowiadający europejskiemu rozmiarowi odzieżowemu 44 – jest tutaj symboliczny. Ma zachęcać do przekraczania stereotypowego myślenia na temat standardów piękna utrwalonego przez media i społeczeństwo. Jego ambasadorkami zostały krągłe modelki, m.in. Kanadyjka Ellen Mayday, która w 2005 roku zmagała sie z choroba nowotworowa I pomimo niej pozostała twarzą firmy bieliźnianej, australijska top modelka Laura Wells (znamy ją z sesji dla marki Elomi na sezon AW 2011 oraz SS 2014) oraz Kerosene Deluxe – modelka w rozmiarze XL, która doświadczyła przemocy  psychicznej ze względu na swoją wagę i otwarcie mówi o toksycznym dzieciństwie. Obecnie też trwa w Stanach Zjednoczonych dyskusja nad nadużywaniem określenia plus size w stosunku do modelki i aktorki Kate Upton, która nosi rozmiar 40. Pojawiają się głosy, że takie nazewnictwo sprzyja promocji anoreksji, bulimii oraz innych zaburzeń odżywiania szczególnie wśród nastolatek i młodych kobiet. I choć zdjęcia wcześniej wspomnianej modelki Candice Huffine pojawią się w słynnym kalendarzu Pirelli na rok 2015, to cały czas coraz więcej jest pytań o to, kto ustala normę, że rozmiar 34 jest OK, a 42 już nie?

Jak podaje Joanna Bojańczyk, w USA najczęściej są kupowane ubrania w rozmiarze 14, a we Francji ponad 40% kobiet nosi rozmiar powyżej 44..

Przez ostatnie dwie dekady również Niemki zrobiły się większe – także w biuście. Przemysł odzieżowy zareagował na te zmiany, zaniżając rozmiary ubrań i zamieniając rozmiar 40 na 38, bo okazało się, że kobiety chętniej go kupują. Ta praktyka obowiązuje powszechnie w branży mody. Nic zatem dziwnego, że w tak delikatnej sferze, jak kupno bielizny, kobiety są najczęściej zaskoczone, a czasem wręcz niechętne, kiedy słyszą o swoich nowych rozmiarach biustonosza. Wolą nosić miseczkę 95 D niż 80 H, bo dzięki temu mają wrażenie, że ich piersi są mniejsze. Jak zasygnalizowała mi również Katarzyna Kulpa prowadząca bieliźnianego bloga „Stanikomania”, pod recenzjami produktów przeznaczonych dla krąglejszych osób, jak w przypadku marek Elomi czy Sculptresse, znacznie mniej jest komentarzy internautek niż w innych przypadkach. A przecież te marki proponują nam rozwiązania konstrukcyjne i materiały jeszcze lepiej dopasowane do krągłych kształtów i dużego biustu. Wspólnie zastanawiałyśmy się, jaka jest tego przyczyna? Z jednej strony – rzeczywiście dostępność produktów tych marek jest mniejsza, z drugiej – być może rozmiarowy „coming out”, czyli przyznanie się do większego rozmiaru biustu i ciała, jest dla kobiet trudniejszy?

Plakat reklamujący film "The Perfect 14”. Od lewej modelki: Kerosene Deluxe, Elly Mayday oraz Laura Wells. W filmie wypowiadają się także m. in. blogerki XL, fotografowie, redaktorzy magazynów modowych, psycholodzy, którzy obnażają dyskryminujące wzorce funkcjonowania branży fashion I społeczeństwa wobec kobiet w większych rozmiarach. premiera filmu zapowiadana jest na wiosnę 2015 roku.

Plakat reklamujący film „The Perfect 14”. Od lewej modelki: Kerosene Deluxe, Elly Mayday oraz Laura Wells. W filmie wypowiadają się także m. in. blogerki XL, fotografowie, redaktorzy magazynów modowych, psycholodzy, którzy obnażają dyskryminujące wzorce funkcjonowania branży fashion I społeczeństwa wobec kobiet w większych rozmiarach. premiera filmu zapowiadana jest na wiosnę 2015 roku.

 

IDĄ ZMIANY

Można to jednak zmienić. Jak? Pomimo że – jak pisałam wcześniej – są elementy, które warto zmieniać, m.in. standardy obsługi, to już teraz, patrząc na polski rynek bielizny i świadomość klientek w ostatniej dekadzie, zauważam, że tendencje są bardziej optymistyczne niż dwadzieścia pięć lat temu, kiedy jako nastolatka kupowałam dla siebie biustonosz. Po pierwsze – uaktywniły się same marki, wprowadzając szeroką ofertę rozmiarową, organizując akcje brafittingowe i szkolenia dla salonów bielizny. Po drugie – i to wydaje mi się najważniejsze – zmienia się świadomość samych kobiet. Odbyły się pierwsze Targi Size Plus, blogerki i modelki puszyste widzimy w mediach oraz programach telewizji śniadaniowych, a na temat własnych krągłości wypowiadają się też znane Polki, m.in. Joanna Liszowska, Edyta Jungowska czy psychoterapeutka Katarzyna Miller. Nowe inicjatywy są potrzebne. Okazuje się, że społeczeństwo coraz bardziej gotowe jest na przyjęcie nowych standardów piękna. Kanony urody zmieniają się przez stulecia i dekady. Być może teraz nadchodzi czas krągłej rewolucji? Czy się uda ją przeprowadzić? To przede wszystkim zależy od samych kobiet, tak jak stało się to w przypadku brafittingu. Wystarczyła dekada, abyśmy miały większą wiedzę w zakresie dopasowania bielizny, dostęp do odpowiednich produktów i świadomość, czego wymagać od personelu sklepu. Może więc jest to już ostatnia dekada dyskryminacji kobiecego ciała? I nadejdą czasy, kiedy kobietę niezależnie od rozmiaru – czy 36, czy 46 – społeczeństwo uzna za piękną. Z pewnością jest to długotrwały proces, dlatego mówmy coraz śmielej i bardziej otwarcie o naszych ciałach. Trzymam za to kciuki i mam nadzieję, że moja osobista historia Wam w tym pomoże!

Artykuł ukazał się w magazynie Modna Bielizna nr 66 (jesień 2014).